Podczas moich podróży – tych bliskich i tych dalekich – korzystam z przewodników Lonely Planet i Dorling Kindersley. Z czystym sumieniem polecam i zachęcam do lektury.
Minusem przewodników Lonely Planet jest ich objętość, która często przekracza 800 stron. Ciekawym rozwiązaniem może okazać się zakup poszczególnych rozdziałów, które można ściągnąć z internetu w
formacie pdf. To zaoszczędza wiele miejsca w plecaku, poniekąd fragmenty przewodnika dostępne są tylko w języku angielskim.
W Lonely Planet brakuje także zdjęć, więc przy spontanicznym podejmowaniu decyzji pomagają wówczas ilustracje wydawnictwa Dorling Kindersley.
Ukłonem w kierunku globtroterów posiadających iPad lub Smartfon jest całe mnóstwo ciekawych aplikacji.